poniedziałek, 7 listopada 2011

Homo filmens #3: Pina

Drobna i chuda, z długi prostymi włosami związanymi w ciasny kok. Wystarczyło jednak spojrzeć w duże, wyraziste oczy by pojąć, że ma się do czynienia z kimś absolutnie wyjątkowym. 

Pomysł nakręcenia filmu zapadł jeszcze za życia twórcy, choreografki 
i dyrektorki artystycznej Tanztheater Wuppertal Pina Bausch. Niestety, nie doczekała ona realizacji- zmarła w roku 2009 na raka, w wieku 68 lat. Wim Wenders nie zaniechał jednak planów i tak powstała "Pina". 
Wybierając się dzisiaj do kina na tą produkcję nie byłam pewna, czego mam się spodziewać. Zanim skończyła się pierwsza scena czułam, że film mnie oczarował.  
Niesamowite ludzkie emocje, głęboka refleksja nad humanizmem, wyśmienite pomysły teatralne i choreograficzne. Bausch była geniuszem w swoim fachu. Potrafiła wydobyć z tancerzy należących do jej zespołu podświadome uczucia, jednym komentarzem budziła w nich natchnienie i żądzę dalszych poszukiwań. Dokument stanowi właściwie wybór scen z poszczególnych spektakli, które przeplatają się z wypowiedziami "osieroconych" członków zespołów Tanztheater Wuppertal Pina Basuch. A wbrew pozorom niebanalna to grupa: młodsi, starsi, niscy, wysocy, Europejczycy, Azjaci, czarni, biali, beztroscy i doświadczeni przez życie. Pełen przekrój społeczeństwa. Widząc ich fascynację i swoistą miłość do ich choreografki aż czuje się zazdrość, że właśnie oni mieli możliwość obcowania z tak inspirującą osobą. 
Pewne momenty na zawsze zostaną w pamięci. Cudownie ludyczne Święto Wiosny, tańczone boso na zasypanej ziemią estradzie; Café Müller z Piną miotającą się po omacku w pokoju pełnym krzeseł; Vollmond i wodne igraszki zręcznie wplecione w choreografię. 
Kontrapunkt dla archiwum konkretnych sztuk stanowią etiudy taneczne wykonywane przez tancerzy w przestrzeni miejskiej. Jeśli wsiadając do tramwaju przypomni mi się humorystyczna scena z poduszką kręcona z metrze, z pewnością wybuchnę śmiechem, a pozostali pasażerowie wezmę mnie za wariatkę. 

Taniec współczesny wychodzi do ludzi, odbija ich emocje, problemy i żądze za pomocą ruchu, wnika w najskrytsze elementy naszej psychiki. Stanowi doskonałe narzędzie komunikacji. Używając uniwersalnego języka fizyczności przekracza granice czasu i kultury. Jeśli umiejętnie się go wykorzysta, można przekazać 
o wiele więcej niż za pomocą słów. Pina była w tym mistrzynią. 

Pina
reż.Wim Wenders
Niemcy, 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz