poniedziałek, 23 kwietnia 2012

niedziela, 22 kwietnia 2012

Homo librum #6: Tolkien

Lekko przyblakłe zdjęcie przedstawia starszego, postawnego pana w marynarce z fajką w zębach, można by rzec, typowego profesora brytyjskiego uniwersytetu. Temu panu jednak- prócz spraw związanych z wykładami, pracami egzaminacyjnymi i obowiązkami rodzinnymi- coś jeszcze chodziło po głowie. Uważał, że jego wymysły nie zainteresują nikogo poza wąskim krągiem krewnych i znajomych; szczęśliwie dla nas zdecydował się wydać swe prace. JRR Tolkien 3 stycznia skończyłby 120 lat. Przyszły filolog już od dzieciństwa tworzył własne języki, po matce przejął zamiłowanie do ozdobnych czcionek i eksperymentowania ze stylem pisma. W miarę dorastania rozwijały się jego zainteresowania literaturą, językoznawstwem, mitologią nordycką, językami: zwłaszcza staroangielskim, walijskim i łaciną. Może z powodu wczesnego osierocenia, a może w wyniku narodzin w południowej Afryce i późniejszym przybyciu do Anglii- odczuwał Tolkien pewien brak zakorzenienia. Ukochał angielską ziemię i zapragnął stworzyć dla niej coś, czego nie odnalazł w swoich licznych podróżach w literaturę i kulturę staroangielską- rodzaj mitologii.
Zaczęło się od wierszy i opowiadań, które, po wprowadzeniu rozmaitych zmian, ostatecznie utworzyły Silmarillion. Tolkien nigdy nie miał wrażenia wymyślania Śródziemia, miejsca akcji wszystkich jego dzieł- twierdził, że on jedynie "odkrywa" coś, co istnieje. Podobnie było z nazwami miejsc, imionami bohaterów, z ich losami. Któregoś dnia, podczas poprawiania pracy studenta, napisał na kawałku papieru zdanie: "W małej norce mieszkał sobie pewien hobbit". Tak narodziła się historia o Bilbo Bagginsie, adresowana właściwie do dzieci, ale znajdująca fanów również wśród starszych czytelników. Dzięki Hobbitowi Tolkien nawiązał współpracę z wydawnictwem Stanley&Unwin, które jakiś czas później wydały również, prócz kilku mniejszych utworów, najważniejsze tolkienowskie dzieło: Władcę Pierścieni.
Po raz pierwszy "spotkałam" Tolkiena pod koniec podstawówki, kiedy koleżanka pożyczyła mi Hobbita. W gimnazjum omawialiśmy Drużynę Pierścienia (pierwszy tom Władcy), wtedy też do kin wchodziła pierwsza część trylogii Jacksona, a hobbity tłumnie zalewały media; Frodo Baggins pojawiał się nawet na opakowaniach płatków śniadaniowych. Potem szał na Śródziemnie przygasł, w moim przypadku powrócił niedawno za sprawą audycji w Programie 2 Polskiego Radia. W wyniku tego przeczytałam:

JRR Tolkien: Hobbit, czyli Tam i z Powrotem (po raz drugi, a co!)
JRR Tolkien: Listy wybrane
Humphrey Carpenter: JRR Tolkien: Wizjoner i marzyciel 
JRR Tolkien: Pan Błysk







Najbardziej niespodziewanym odkryciem był chyba Pan Błysk (ang. Mr Bliss), a zwłaszcza pięknie wydana książka wydawnictwa Prószyński i S-ka zawierająca tekst po polsku oraz- równolegle- facsimile oryginalnej wersji pisanej ręką Tolkiena. Opowiadanie powstało bardzo szybko i miało na celu zabawienie tolkienowskiej latorośli, w czym ogromną rolę grają humorystyczne rysunki autorstwa samego pisarza. 





Resztę książek, zwłaszcza większe dzieła, zostawię na lato. Najlepiej na lato roku 2012, ale, patrząc na moją dlugą listę tomiszczy, które mam w planach przeczytać, nie mogę sobie tego obiecać. 

niedziela, 8 kwietnia 2012

W czas...

W CZAS ZMARTWYCHWSTANIA 


W czas zmartwychwstania Boża moc
Trafi na opór nagłych zdarzeń. 
Nie wszystko stanie się w tę noc
Według niebieskich wyobrażeń. 


Są takie gardła, których zew
Umilkł w mogile- bezpowrotnie. 
Jest taka krew- przelana krew, 
Której nie przelał nikt- dwukrotnie. 


Jest takie próchno, co już dość
Zaznało zgrozy w swym konaniu! 
Jest taka dumna w ziemi kość, 
Co się sprzeciwi- zmartwychwstaniu! 


I cóż, że surma w niebie gra, 
By nowym bytem- świat odurzyć? 
Nie każdy śmiech się zbudzić da! 
Nie każda łza się za powtórzyć! 

Bolesław Leśmian




sobota, 7 kwietnia 2012

W przeddzień

W PRZEDDZIEŃ SWEGO ZMARTWYCHWSTANIA 

W przeddzień swego zmartwychwstania, w przeddzień żywota 
Bóg, leżąc w mogile, żmudne liczy chwile,
A przykuła go do ziemi ciała ciężkota. 
Śmierć mu w oczy wieje, a on samotnieje. 
I śni mi się na wprost lica
Betlejemska błyskawica
I żłób i siano. 


I śni mu się brzeg jeziora ozieleniały, 
A smuga od łodzi po jeziorze chodzi, 
I śnią mu się owe gaje, co tak szumiały, 
Choć gajom boleśnie być marami we śnie! 
A to wzgórze, to oliwne, 
We wspomnieniach takie dziwne, 
Takie dalekie! 


I śnią mu się nasze twarze, niby niczyje, 
Ręce nasze krwawe i lewe i prawe- 
I to życie, co po śmierci nie wie, gdzie żyje, 
Jeno szuka siebie po własnym pogrzebie. 
Mówmy wobec jego zgonu
To, co mówi dzwon do dzwonu
Późnym wieczorem. 


Nie zakłóćmy snu bożego, bożej niemoty! 
Któż Boga obudzi pierwszy spośród ludzi? 
Kto rozepnie w jego cieniu swoje namioty? 
Cień się jego szerzy w bezbrzeż po bezbrzeży, 
A my stójmy zwartym kołem
I śnijmy się Bogu społem, 
Póki czas jeszcze. 


Bolesław Leśmian 


Do posłuchania: fragment Nieszporów Sergiusza Rachmaninowa: 



Chwili refleksji w zabieganym świecie, pysznych jajek od szczęśliwych kur oraz pełnej słońca Niedzieli Wielkanocnej życzę ja oraz baranek Czesław 
z rodziną: 
(od lewej: Cezary, Celestyna, Cyprian, Czesław)