Sezon przedwiośnia uważam za rozpoczęty!
Dzisiaj po raz pierwszy w tym roku wybrałam się na długi spacer, razem z F. przedzieraliśmy się przez krzaki, odkrywaliśmy nowe ścieżki i tropiliśmy zwierzynę. Wysłyszeliśmy też kilka ptaków tego samego gatunku, które komunikowały się ze sobą, ale nie byliśmy w stanie ich wypatrzyć- i nadal nie wiemy, co to było... F. pokazał mi miejsce, gdzie kilka dni temu znalazł poroże sarny. Na jeziorku wśród mokradeł pojawiły się łabędzie- rodzice z brzydkim kaczątkiem, którego upierzenie stanowi obecnie melanż piór białych i burych. Może wkrótce maluch ujrzy swoje odbicie w wodzie i zdziwi się na widok młodego, rosłego łabędzia?
Ogród stopniowo budzi się do życia, krokusy nieśmiało wypuszczają listki w kolorze świeżej zieleni. Ja też powoli ożywam po zimie, dziecko lata stanowczo potrzebuje słońca i temperatur powyżej 0 do poprawnego funkcjonowania!
Bagheera |
zdjęcia: F.J.
U mnie też przedwiośnie na całego - choć jakby na przekór tym słowom właśnie prószy śnieg... Ale to chwilowe, w środę znów temperatury mają wzrosnąć :)
OdpowiedzUsuńJakie urocze zdjęcia. Uwielbiam przedwiośnie, bo już już czuć, że wiosna idzie, ale właśnie tak powoli, niespiesznie i spokojnie :)
OdpowiedzUsuńjuż krokusy?...to pięknie:)
OdpowiedzUsuń