poniedziałek, 19 grudnia 2011

Krasnale

Kiedy zbudziłam się po raz pierwszy, w pokoju było jeszcze ciemno. Wciągnąłem w nozdrza zimne, suche powietrze. Chłód przeszywał całe mieszkanie, toteż opatuliłam się szczelniej przyjemną w swym cieple i miękkości kołdrą. Musiałam przysnąć jeszcze na pewien czas, bo kiedy znowu rozchyliłam powieki pomieszczenie przeszywała strużka światła, w której bezładnie tańczyły cząsteczki kurzu. Trzeba będzie przerwać wylegiwanie i zabrać do pracy, mieszkanie samo się nie posprząta!
Gdy byłam mała, wierzyłam, że pod podłogą żyją krasnale. Całe plemiona, które nic, tylko czekają, aż zasnę, po czym przełażą przez sęki w parkiecie i harcują po całym pokoju. Bezkarnie buszują w szufladach, bawią się w chowanego między pluszakami i grzebią w zeszytach szkolnych. Oczywiście skrzaty te doskonale znały swoje granice, w mgnieniu oka potrafiły opuścić posterunki i zniknąć z pola widzenia. Nigdy nie udało mi się przyłapać ich na gorącym uczynku. Szkoda, wcisnęłabym takiemu ścierę do ręki i wyznaczyła poletko do posprzątania. Pewnie trzeba by pilnować tych małych urwipołciów, zamiast wykonywać polecone zadania oblewałyby się wodą z miniaturowych wiaderek i rzucały w siebie nawzajem ścierkami, ale to i tak lepsze i ciekawsze od samodzielnego sprzątania.
Cóż, jeśli nawet krasnale istnieją, po takim apelu już nigdy mi się nie pokażą. W końcu kto na ochotnika zgłosiłby się do robienia porządków? 


obrazek znaleziony w internecie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz