niedziela, 23 października 2011

Homo librum #3: Podróże w czasie

Czy podróże w czasoprzestrzeni naprawdę są niemożliwe?
Figa z makiem!
Wystarczy wygodnie usadowić się w fotelu, opatulić kocykiem i postawić w zasięgu ręki parujący kubek świeżo zaparzonej herbaty. Następnie otwieramy Korespondencje, i już jesteśmy w innym świecie...

W muzyce, oprócz samych dzieł, zawsze interesowała mnie osoba twórcy. Fascynujące jest odkrywanie związków między artystą i jego twórczością, wpływ codziennego życia na wszelkie elementy danej kompozycji; moment, kiedy dane nazwisko z mało znaczącego zbioru liter przeobraża się w konkretną osobę. Zwłaszcza, jeśli tą osobą jest Karol Szymanowski.
Szymanowski, prekursor muzyki współczesnej w naszym kraju, to postać dość kontrowersyjna. Nie tylko ze względu na niechęć, jaką żywiła do niego spora grupa żyjących wówczas kompozytorów i krytyków, ale i z uwagi na orientację seksualną. Bądźmy jednak szczerzy- gdyby wykluczyć z historii muzyki nazwiska twórców, których morale nie do końca nam odpowiadają, z wielotomowej encyklopedii ostał by się może jeden wolumen.
Mimo wszystko przepadam za Szymanowskim- jego muzyką, osobowością, twórczością literacką. 
Korespondencje pozwoliły mi lepiej poznać go jako człowieka, a także zorientować się w realiach XX-lecia międzywojennego: zdjęciach i plakatach dokumentujących ówczesne życie muzyczne, recenzjach z koncertów, organizowanych przez samego kompozytora.
W panującej obecnie dobie sms-ów i krótkich notek przesyłanych sobie poprzez facebook'a wielostronicowe listy to przeżytek. Regularne listy do rodziny, przyjaciół, zagranicznych znajomych, liczne korespondencje wysyłane do wiedeńskiego wydawcy utworów- trudno sobie wyobrazić, ile czasu w ciągu dnia zajmowało odpisywanie na otrzymane wiadomości! Nie dziwne więc, że Szymanowski stale uskarża się nadmiar obowiązków. Dobę, którą najchętniej przeznaczyłby na komponowanie, zmuszony był dzielić między uczestniczenie w rozmaitych zebraniach, organizowanie koncertów i odpoczynek (często podupadał na zdrowiu). Troska o członków rodziny, pieniądze i los własnej muzyki często spędzały mu sen z powiek. Może dlatego w jego muzyce słuchać rys humanizmu, jakiejś trudno uchwytnej, odwiecznej prawdy. Bo przecież kompozytor to nie tylko kilka tytułów dzieł. To człowiek i jego codzienność zaklęta w dźwiękach. 







Szymanowski okiem Witkacego





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz