Jednym z moich noworocznych postawień było bardziej regularne prowadzenie bloga.
Niestety! Proza życia nie pozwala tak często pisywać, jak bym chciała, a wokoło sporo się dzieje...
Ostatnio często zastanawiam się czym jest szczęście i jak do niego doprowadzić. Wiem już, że nie wystarczy znaleźć kwiatu paproci, wiele lat temu spędziłam z kuzynami całą wigilię nocy świętego Jana szukając go. Zrywaliśmy liście paproci i kładliśmy je pod poduszki, i takie tam. Szczęście nie przyszło, przyszła za to wkurzona sąsiadka i ochrzaniła nas za zmasakrowanie jej ogródka.
Nie wiem, skąd te melancholijne myśli. Może te to kwestia tzw. Blue Monday, które niedawno miało miejsce, a może ponurych, zimowych dni. Z reguły nie lubię tego typu rozważań, kojarzą mi się z ckliwymi łańcuszkami szczęścia i z kiepskimi demotywatorami wrzucanymi na facebooka przez dawne koleżanki z podstawówki. Trudno jednak kompletnie zlekceważyć ten temat, zwłaszcza, że ma on też bardziej głęboki wymiar.
Polecam poniższy link, może umieszczona w nim prezentacja okaże się pomocna w odnalezieniu odpowiedzi na nurtujące pytania: